Zazwyczaj mam problem ze zdjęciem przed... Tu jeszcze w
miarę zmieściłam się w czasie możliwym do cofnięcia;)
Wiocha totalna -wiem, ble :) Ale kiedyś dostałam, a że taki
sprzęt był potrzebny to wisiało w przedpokoju... A że jakoś miesiąc temu
stwierdziliśmy, że 4 lata bez malowania to czas stracony (i nie ważne że
ścianie nic nie jest;) to się nawinęła okazja do zmiany i nawet długo nie
musiałam myśleć jak to będzie:)
Po pierwsze urwać i oszlifować – wszystko
odstające znikło, a i tak przy malowaniu kawałki farby spodniej zaczęły
odłazić... Trudno, nie poddajemy się;)
Na zdjęciu róż wygląda nieco wściekle... W korytarzu wygląda
trochę lepiej;) No po prostu musiałam mieć bollywoodzki przedpokój i już! Nie
wiem czemu po wprowadzeniu się od razu tego nie zrobiłam, bo jest naprawdę dużo
lepiej niż jakiś smętny wrzos...
No bądź co bądź – mój ukochany symbol się na nim pojawił, bo
mimo że jestem obrządku katolickiego mocno w karmę wierzę. I wędrówkę dusz – bo
przecież Niebo byłoby za dużą kumulacją energii, a jak każdy ekolog wie - obowiązuje
przemiana materii i przepływ energii :)
Dziękuję! :) Najlepsze pomysły same do człowieka przychodzą;)
OdpowiedzUsuń