Kiedyś dawno temu pracowałam w sklepie. Moja mama niestety
tam utknęła... Mało to kreatywne zajęcie – kasujesz towar, wykładasz towar. Ale
czasem coś się we łbie zaświeci:) Tym razem to była lampka :D
Patyczków do lodów skolko godno, czy jak to się tam mówi.
Szkiełek z upływem lat też się nazbierało. W elektryce babrać też się już
potrafię – podłączenie wkrętu do żarówki do kabla – zero problemu, dwie minuty
;)
Światło nastrojowe, ciepłe. Może nie koniecznie do czytania,
ale żeby se zębów o biurko nie wybić wystarcza ;)
I dawno temu za ten projekt wygrałam torbę Parfois u Burdy
:) A tak się pochwalę, a co ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz