czwartek, 24 grudnia 2015

All I want for Christmas...

Potrzebowałam pomysłu na prezent. Szybko. Bo trochę zawaliłam, bo dwa tygodnie dzieciaki były chore i moje happy hours były zajęte noszeniem młodego, nie mógł spać i bo takie tam inne ;) Więc trzeba było znaleźć coś ekspresowego ;) I od czego są google? ;)


Ale ja nie z tych co kopiują pomysły (zazwyczaj ;) i musiałam dopasować do swoich potrzeb ;) Taaadaaam ;)



Koniecznie trzeba było zapakować jak milion dolarów ;)


Taaa :) Tekst ów jest moim ulubionym świątecznym tekstem i koniecznie w tej wersji:


Film obowiązkowy na Święta razem z Hollyday i Listy do M. I jak TV w tym roku o mnie dba! ;)

I jak dobrze, że można ustawić datę publikacji... Pewnie już śpię opchana jak bąk, a pisze się samo ;)

wtorek, 22 grudnia 2015

Ozdoby do włosów

Jakby nie patrzeć to tutu same sobie ot tak nie mogą być :) Koniecznie trzeba było zrobić coś do włosów. Zostały mi małe kawałki, ale uparłam się na pompona. Nie pytajcie jak to zrobiłam, ale to był koszmar! Nigdy więcej! Następnym razem musi być 9 m na rolce i ewentualnie można kręcić ;)


Po tych traumatycznych przeżyciach byłam mądrzejsza i porwałam się jedynie na kokardkę. Ale wcale gorzej nie wyszła.


No ale ile kokardek można robić? Trzeba było wymyślić coś jeszcze innego...  Zszyłam zmarszczyłam i to był ryzyk fizyk, bo byłam świadoma braku metrów na te kółka, ale się pozaginało i coś tam wyszło :)


I moja nowa faza - pompony! Koniecznie muszę kupić sobie te przyrządy do wyrobu... Tak, pamiętam... Po wypłacie ;) Te zrobiłam na widelcu.


Z zaległości pokazać jeszcze mój zestaw patriotyczny na 11go listopada.


Miałam jeszcze zestaw Kubusiowo Puchatkowy, ale że mi się dziecko rozchorowało i nie poszło na dzień postaci z bajki, to projekt upadł i tam gdzieś ta biedna, niedokończona kokardka leży... Ale skończę! Mam wielki projekt uporządkowania/skończenia rzeczy = zrobi mi się porządek w życiu ;)

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Mała Mi

Popełniłam kolejną koszulkę z Mała Mi :) Tym razem dla Mamy, więc powstrzymałam się przed głupimi napisami ;)


Dla siebie też coś w końcu muszę namalować, ale chyba już nie Mi... Swoją drogą to szykuję się do wymiany koszulek i tak mi schodzi z tym zamówieniem ich, że ojej... Pierwsze postanowienie noworoczne chyba zrobię, że w końcu je kupię ;) Najważniejsze, że już prawie malunki wybrane ;)

Tiulowo

Oj nie ma to jak zaspokajać swoje wizje artystyczne tłumaczeniem "no przecież to dla dziecka" ;) Nikt ci nawet uwagi nie zwróci... Sasasa ;)
Tiul już mi od dawna chodził po głowie, ale jakby go tu było legalnie kupić... No i się udało :) Święta idą, trzeba dziecko ładnie ubrać ;) Coś ostatnio podobają mi się rzeczy z głównego nurtu, że tak to określę, ale przecież nie trzeba być zawsze wyjątkowym ;)
Zrobiłam trzy spódniczki...




I mam dylemat... Bo pojedynczo są za biedne, dokupywać tiulu już nie chcę (choć to tylko 3,20 zł za rolkę na allegro jakby ktoś potrzebował, po trzy na jedną spódniczkę). Razem w sumie też pasują ;)


Zdjęcia wyraźnego nie udało mi się z modelką zrobić - łapki cały czas się po tutu bujały, radość miała niesamowitą ;) Do tego jeszcze dokupiłam 2 kamizelki futrzaste i trochę z kasą popłynęłam, ale ciiiichooo! W końcu święta są raz w roku, a kamizelki jeszcze trochę ponosi - są milusie, puchate, też taką chcę! ;)

Podwójnie urodzinowo

Cała wizja zaczęła się jeszcze w październiku od tego...


O ile z piratami problemu nie miałam, to temat do baletnic nieco mi się rozjechał, ale... ;)

Na tort solenizantki poszły kwiatki z cudnego papieru od Piątek Trzynastego... Ręce mi drżały, jak miałam go pociąć, no ale przecież po to go kupiłam ;)




Torty zamówione byłe tylko z posypką z boku - tradycyjnie, dla dziewczyny róż, dla chłopaka - niebiesko... Trudno się mówi ;)


Swoją drogą, przeglądając jakieś inspiracje na łódkę odkryłam, że temat łodzi jest wielce pasjonujący... Trzeba będzie do tematu wrócić, niekoniecznie pirackiego, ale nie byłoby źle jeśli dzieci podłapałyby temat...




Dla królewny oczywiście korona :) I moje ukochane od teraz rolki po papierze toaletowym :D


Trochę farby akrylowej i nie poznasz, że to nie klejnoty rodowe rodziny królewskiej ;)


Dla Babć korony w srebrze...


A mama sobie zafundowała elegancki kapelusik, co by było powiedzmy że spójnie z tematem i jednym i drugim ;)


Tata i solenizant dostali kapelusze, który tata trochę ponosił, a młody został przymuszony jedynie do zdjęcia pamiątkowego i koniec zabawy ;)


Na suficie zaroiło się od morskich stworzeń :)



I ostrzec muszę - masz dobry sufit, nie przyklejaj niczego ;) Taśma klejąca normalnie nie chce mi się trzymać, a teraz przylgnęła tak mocno, że mam w niektórych miejscach braki w farbie, w jednym cudny zielony ślad po bibule (pierwszy raz w życiu szampan nam wybuchł...). Cóż... Sufit już od dłuższego czasu kwalifikuje się do malowania, bo sąsiad nas zalał i mam plamę w kształcie męskiego przyrodzenia, ale... Jak ja sobie pomyślę o chowaniu wszystkiego, malowaniu, sprzątaniu... To mi się odechciewa i zapłaciłabym duże pieniądze, żeby ktoś mi to zrobił ;) Może po kolejnych urodzinach...
Swoją drogą to mam już na nie wizję - będzie balonowo-pomponowo :) Przyjdzie wypłata, zakupię przyrządy do ich robienia, bo o ile z dwoma to się pobawić tekturkami mogę, to przy ilości hurtowej... dziękuję bardzo ;)
Trochę szkoda, że mam grudniowe dzieci - latem byłoby łatwiej. Na imprezach w ogrodzie jest większe pole do popisu, ale nic to... :)

środa, 9 grudnia 2015

Fuck... oj sorry... Folk yourself ;)

Pierwszy raz w życiu kupiłam tyle materiału... 12 metrów. Owszem, zdarzyły mi się 3 m, które kosztowały prawie tyle samo i dalej leżą w szafie nieruszone, ale 12... Olaboga! ;) Chyba ze trzy razy liczyłam, co ile mam mieć cm i dusza na ramieniu siedziała, kiedy zaczynałam ciąć. Bo niby zszyć się da, ale to już nie to samo ;)
6 m czarnego i 6 m białego. W ramach prezentu urodzinowego, czyli we wrześniu. I dopiero w grudniu miałam czas poszyć... Masakra. I też urodzinowo trafiłam, bo akurat na urodziny Ssaków się wyrobiłam :)
No i tak... Mam 3 poszewki na poduszki...


Obrus... Proszę nie oglądać syfu dookoła ;)


"Zasłonki" do witryny...


Zasłony...



I zostało mi jeszcze trochę czarnego. Będzie na środek kaptura i kieszenie do bluzy z szarej dresówki. Ale kiedy ona powstanie? Nie wiem... Na razie mam plan. Może jeśli mąż zjedzie na święta i zostanie jeszcze z dzień?... Trzeba przejrzeć wykroje ;)

Zajęcia dodatkowe cz. 2

Plan został wykonany nie w 100%... Mąż przyjechał później niż miał, wyjechał szybciej, trza się było ogarniać z innymi tematami. Ale i tak jest dobrze :)
Proszę Państwa, oto Bałwan.


Całkiem przystojny. Z butelki po keczupie...
A to bałwanopodobne słoiczki po owocach dla małych ssaków.


Dla wielbicieli klocków lego proponuję żółty środek ;)
A to żarówki. Jedna przepalona, druga nie, ale o mocy zdecydowanie dla mnie za małej.


Tym razem nie było żadnej tragedii z brokatem ;)


Ale stylowe opakowanie być musi, żeby losu nie kusić...
A na sam koniec coś, czego na następne święta muszę również sobie naprodukować :)


Surowe, nie obrobione, ręcznie malowane, cudne :)

A gdyby ktoś potrzebował namiaru na taki czerwono-biały sznurek to polecam castoramę :) Są jeszcze w wersji biało-zielonej i biało-granatowej i kosztują niecałe 5 zł. Dratwa 14 zł. Dziwne. Może metki pomylili, albo dratwa to luksus? Nie znam się ;)