piątek, 31 lipca 2015

Ten post powinien być 22go maja...

Ale nie ustawię mu takiej daty, bo go wywali w przeszłość i nikt nie zobaczy ;)
Koleżanka chyba jakoś teraz powinna rodzić. Dziewczyna będzie i trzeba ją jakoś godnie przywitać ;) Jako, że już z mamą jogę ćwiczy to pomyślałam o czymś takim...


Ponoć pies z głową w dół to ich ulubiona pozycja :) No i obowiązkowo musi być OM, no bo jak że nie? ;)


A dla mojej córki namalowałam bardzo przystojnego pana :)


Niestety Khal Drogo został uśmiercony w pierwszej serii Gry o tron, ale nadal pozostaje w moim sercu ;)
W ogóle to był bardzo miły dzień. Młody długo spał, a my z córką działałyśmy bardzo artystycznie :) Z tyłu jej dzieła :)


I farba nie był tylko na papierze ;)


Coś ze śmietnika

Nikt nie kuma co ja pięknego widzę w paletach. No nikt...


Ale przecież to cudo! A ta dziura! Weź sobie zrób taką ;)


Stała sobie u sąsiada na przyszłej budowie. Głupio było zwinąć tak po prostu. Trzeba było czekać aż się zjawi i wyżebrać. Też nie bardzo kumał o co kaman ;) Poszła by do spalenia... No ale jak się ma wizję, to czasem się śmiecia ocali ;) Ma tak plus minus z metr szerokości.
Od razu wiedziałam, że będzie na niej morze, a jak morze to musowo Tatuś Muminka. Wygląda na wystraszonego ;)
 

Latarnia stoi dumnie na wietrze.


A całość ma się tak...


A na odwrocie wizja artystyczna wspólna córki i moja :)


No bo przecież jak to może być, że mama maluje a JA NIE! No to wilk cały i owca syta ;) (tak, nie pomyliłam się w  tym cytacie ;)
A moja kolekcja liczy już trzy sztuki :)


Muszę znaleźć teraz godną deskę na Mamusię. I Bukę! Koniecznie ;)

Nowa kolekcja :)

Takie 5 minut między zmianą pieluchy u młodego, a atakiem histerii u młodej ;)


Na resztkach desek. W sumie trochę na odwal się i bez spinki ;)


Bo kolekcja idzie na podwórko, w domu już nie ma miejsca na takie arcydzieła... Może jak kiedyś wygram w totka, będę miała caaaaałą ścianę w  Muminki, na porządnych dechach i takie tam, ale na razie wystarczy ;)

sobota, 11 lipca 2015

Na zlecenie

Po raz setny ostatnio przeczytałam zbulwersowaną rękodzielniczkę, że jak niby można skopiować czyjeś dzieło. Ano można... Z resztą przestańmy się oszukiwać, że mamy takie niepowtarzalne pomysły i jesteśmy tacy wyjątkowi. Niemożliwe, żeby na całym świecie dwie osoby nie wpadły na ten sam pomysł. Co z resztą udowadniają piramidy budowane w bardzo różnych częściach świata i konstrukcje koszyków/mat na bardzo oddalonych od siebie wyspach, a posiadających takie same liście (pooglądajcie Cejrowskiego). No to skoro niekomunikujące się ze sobą istoty mogły zrobić coś podobnego, to w dobie internetu i ogólnej dostępności wszystkiego dziwimy się jeszcze, że ktoś nas kopiuje? Jedyna rada - nie wrzucaj zdjęć do internetu, bo różni ludzie różnie to mogą wykorzystać. Ot i cała filozofia. A jak masz nieodpartą pokusę dzielenia się swoja niepowtarzalnością i oryginalnością, to się nie dziw, że za miesiąc masz sto tysięcy kopi. Proste? Proste ;) Swoją drogą muzycy i kucharze powinni się już dawno z rozpaczy powiesić, bo ludzie fałszują i potrafią danie spalić ;)

Ostatnio koleżanka podesłała mi zdjęcie obrazka, który by chciała mieć. No to proszę bardzo...


Idealną kopiarką nie jestem, oryginał można sobie zobaczyć TU. Jest ładniejszy i moje deseczki ze skrzynek po owocach owego efektu nie osiągają, ale... Ale chyba się podoba, a autorkę jedynie możemy przeprosić, że jej genialność wywarła na nas tak duże wrażenie ;)

niedziela, 5 lipca 2015