poniedziałek, 24 września 2012

Żylaste lepsze;)


W życiu bym się po sobie tego nie spodziewała... W przypływach chwilowej słabości pozwalałam sobie co najwyżej na jakiś mały kwadracik 10x10 cm, ale nigdy więcej. A tu proszę... Pełnowymiarowo, z zakupem dodatkowego sprzętu i postanowieniem uzupełnienia go do poziomu „pełni szczęścia” oraz zdobycia niezbędnej wiedzy ;)
Wzięłam się za robienie na drutach! Ha. I to do tego stopnia, że wyciągnęłam sweter, który robię dla męża od jakiś 6 lat :D I chyba tym razem go skończę... W nagrodę nie ma to tamto – będzie musiał mi kupić przynajmniej pół kilo jakiś nitek, bo marzy mi się coś takiego:)


W sumie do następnej wypłaty powinnam się wyrobić... :>

***
Getry, o których pisałam jakiś czas temu są skończone. Co prawda później niż powinny, bo moje rzeczy mają taką magiczną właściwość, że jak znikną z pola widzenia, to o nich zapominam. Getry się schowały w nowym koszyku na grzyby, przeznaczonym nie na grzyby. Cudownie się odnalazły w piątek, ale jakoś nadal niedomagam przeziębieniowo i sesji zdjęciowej nie doczekały. A mam wizję artystyczną, gdzie sesja ma się odbyć, więc to musi poczekać:) W sobotę też szczęśliwie po ponad roku dziubania ukończyłam taki tam kapturek na wzór średniowiecznych. Niestety moja wiedza o drutach ogranicza się do oczka prawego i lewego, względnie „zrób prosty warkocz”, w efekcie czego brzeg zawija się uparcie nawet po obszydełkowaniu brzegu... Muszę zrobić muszelki, albo krokodylka i może będzie dobrze... Do tego sesja będzie jak będzie ;) Znaczy jak zlikwiduje wywinięcia...

***
A na koniec wynik dzisiejszych poszukiwań w necie w trakcie pracy... No bo mi się mózg lasuje od siedzenia w biurze! Moja odporność na biuro to max. 4 h, a potem MUSZĘ w teren. To już zboczenie ;) Ale spoko – nie nadużywam sprzętu biurowego do działań prywatnych... Za uczciwy człowiek jestem, za bardzo wierze w karmę... ;)
TADAAAAM! Ośmiornica :D


Tak fienc postanawiam, że drutowania się nauczę, bo też chcę takie robić:) Na szydełku już umiem i to bez wzoru, czym kiedyś zadziwiłam liczne grono rękodzielniczek... (dziiiiwneeee... Rękodzielnik powinien umieć bez wzoru, przynamniej w przybliżonej formie... :), a wiadomo, że kolejna nawet w chwili obecnej niepotrzebna wiedza zawsze się przyda! Wychodzę z założenia, że warto inwestować tylko w to co zabiorę ze sobą do grobu, czyli MÓZG i mam nadzieję, że jednak nie będzie zombieapokalipsy ;) Szkoda by było tych moich dodatkowych fałdek dla bezmózgów...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz