Dobrze, że jeszcze nikt mnie nigdy nie opierdzielił, za
opierdzielanie się z wykonaniem roboty :) Tego Pana chyba szyłam od wiosny...
Dziś mąż zamawiającej przyjechał do nas na śniadanie i przy
okazji zabrał go na wyprawę off-road’ową :) Żeby tylko się chłopak za bardzo
nie ubłocił, bo właścicielka nie będzie zadowolona ;)
Nie musiałam szyć butów, bo w Lidlu były świetne skarpetki –
mam jeszcze w zapasie dla innych :)
Trochę wygląda jak wokalista Nickelabck przed wpadnięciem
pod kosiarkę ;) Cieszę się, że ma dobry dom, żeby tylko szczurki jego
właścicieli nie dobrały się do trocinowego brzuszka...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz