W tym roku Mikołaj pod choinkę przyniósł mi zegar – taki
prawdziwy, metalowy, bez baterii, nakręcany :) Cyka głośno i szybko. Do dwóch
moich powolniaków zdążyłam się już przyzwyczaić, ale chyba trza je z domu
wyekspediować – nocą układam sobie do ich rytmu muzykę w głowie i nie mogę spać
;)...
Ten jest cięty samodzielnie ze sklejki i listewek.
Początkowo był zwykłym obrazkiem. Potem dokupiłam cyferki i mechanizm, Mąż
wywiercił dziurkę i tak stał się zegar pierwszy :)
Drugi historię ma podobną, tyle że nie ja go malowałam.
Dziurka i klejenie literek – to moja robota:)
Tanio w dobre ręce oddam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz