wtorek, 9 października 2012

Coś do ozdoby, albo na jajka faszerowane ;)


Szczerze, to nie pamiętam, czy kiedyś się za swoje dzieła wstydziłam... Ale teraz tak:( Popełniłam cuś takiego...

50 razy tekst sobie przypominałam (zwłaszcza, że piosenkę znam na pamięć)...


50 razy czytałam, czy na pewno dobrze...


I i tak się pomyliłam...


Sens się niewiele zmienia, ale czuję ból istnienia, bo to dostali znajomi na 10 rocznicę ślubu i dopiero u nich się skapnęłam, że coś jest nie tak... Wstyd i sromota...


Piosenka sztandarowa dla związku:) Swoją drogą, to kiedyś się z mężem pokłóciłam, wsiedliśmy do samochodu i to była pierwsza piosenka po włączeniu radia, nie wiem czy się skapnął, ale znak... Jak nic :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz