Stwierdzam, że człowiek się starzeje... I to bardzo... Bo
kiedy zaczyna się przeliczać bochenki chleba jako cenę swoich marzeń... Albo
raczej może świadczy to o bardzo chorym układzie panującym w naszym kraju.
Za cenę kilku porządnych obiadów mąż zakupił dzisiaj bilety
na mój najukochańszy zespół :)
Do tej pory zaliczyłam prawie wszystkie koncerty u nas w
mieście, teraz wychodzi, że zaliczę może co 3-ci rok...
Jak to jest, że w Niemczech ludzie potrafią i stać ich na
to, żeby chodzić na koncerty w ciemno – bo po prostu ufają swojemu ulubionemu
klubowi. A u nas człowiek chodzi na starannie wyselekcjonowane imprezy i to
rzadko. Zdecydowanie za rzadko...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz