środa, 16 kwietnia 2014

Mandylion

Jestem klientem typu zielonego. Czyli najlepszy i najwierniejszy klient ;) Co też ma swoje wady, bo jak się do danego produktu przyzwyczaję, to kiedy kończy się jego produkcja popadam w czarną rozpacz. Tak np. było z perfumami adidasa Fresh Vibes i Pumą Woman (gdyby ktoś miał skitrane resztki, to ja bardzo chętnie ;) Tak więc, kiedy zaczęła mi się zbliżać ku końcowi tubka farbki z kompletu odczułam lekki niepokój. Bo ich na sztuki nie ma, a ja nie mam zamiaru popełnić drugi raz tego samego błędu i gotowy komplet kupować. Pani w sklepie znalazła mi farbę o tej samej nazwie, ale kolor bardzo inny. Na początku byłam sceptyczna, ale w praktyce okazało się to wielce słuszne :) Bo moja „raw siena” firmy Phoenix była dość zimnym odcieniem, a ta z Polycolor’a jest ciepła i bardzo sympatyczna. Za nic jej już nie zmienię – mówiłam, zielony ;)
Wymyśliłam sobie, że robię kolejną obrazkową kolekcję – ściany nigdy nie są na tyle zapchane, żeby czegoś jeszcze na nich nie upchnąć ;) Nie mam jeszcze do końca sprecyzowanych świętych, którzy  w kolekcji się znajdą i czy to będą ściśle ikony w stylu,  czy wariację na temat. Mój święty Józef raczej w grupę ikon się nie zalicza ;)
Pierwszy raz usiadłam do Mandylionu. Jakoś niespecjalnie mnie interesował. Ale jak usiadłam…  Proste i piękne :) W moim wykonaniu ikona wygląda tak…



Wszyscy co już ikonę widzieli i to co wcześniej malowałam, stwierdzili że jest najładniejsza :)


Zastosowałam moje ulubione „wykończenie” na chuście. No ulubione nie licząc tego z frędzelkami ;)



Widzę, że nie do końca jest idealna, mam problemy z kreską od pędzla, ale nie jest źle.
Teraz mam na tapecie świętą Gertrudę z Nijvel – patronkę kotów, w zamian za naukę w majówkę i Jezusa Pantokratora – dla rodziców koleżanki. Może Gertrudę dla siebie też namaluję? Nie wiem jeszcze… Mam już MB Eleusa, św. Józefa i św. Annę… Nie mam jakoś specjalnie ulubionych świętych… Trza pomyśleć  :)


1 komentarz:

  1. Ślicznie, podziwiam za UMIEJĘTNOŚCI i chęci - artysta z Ciebie wszechstronny :) Ja musiałabym chyba wszystko na nowo kupić, gdyby mnie naszła ochota na malowanie... wszystko moje chłopaki podkradli i zużyli do cna :(

    OdpowiedzUsuń