poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Malinowy kapturek

Standardowo nie czytam instrukcji obsługi. Bo Burda ma je durne! Sama se pokombinuje i jakoś wyjdzie... Szyję płaszczyk dla M. Tak się rozszalałam dzisiaj z tym szyciem, że został na koniec i nie skończyłam... A w sumie był najważniejszy, bo muszę na Święta się wyrobić. No chyba, że żar się z nieba poleje... Oj nie lubię...
Babcia kupiła kocyk polarowy, bo jej się kolor tak spodobał, że "nie wiem co ty z tego M. uszyjesz, ale coś uszyj". Nooo jak już rodzina każe to trzeba ;) Na razie mam najgotowiejszy kaptur i rękawy.


Wykrój jest oczywiście modyfikowany, bo nie byłabym sobą, żeby czegoś nie zmienić ;) Jak skończę to wszystko opowiem ;) 
A tu moja zupka niciana :) Całą miskę dzisiaj nazbierałam!


Mąż nie chciał jeść :( Coś jeszcze dzisiaj uszyłam, ale to niespodzianka :> Na piątek :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz