wtorek, 12 listopada 2013

Dalej szyciowo dla lalek :)

Z Daimonem było sobie tak... Lalek zakupiony został koło września zeszłego roku. Od razu z myślą o przeróbce, bo po co mi taki zwykły? :)  


Zaczęłam mozolnie wszywać mu włosy i w pewnym momencie mi się odechciało. Nawet kupiłam wielki motek nici za masakryczne 30 zł i tak sobie stały do końca czerwca tego roku. Nie miałam nastroju na robienie czegokolwiek, więc się wzięłam za te nieszczęsne włosy. I tak jakoś mi się spodobało, że złapałam ciąg ;) 

Dżizas, stary... Ale sobie poczekamy...

Wampir z niego żaden przystojny, więc pomyślałam – zmażę malunek ust. I o! Co za uroczy elf! Ale, elfy to też nie za bardzo moja miłość. A że właśnie wróciłam do czytania pani Kossakowskiej i jej angel-fantasy to mnie zaraz natchnęło! Daimon Frey! Moja chyba najukochańsza postać literacka, nie licząc Mordimera Madderina i Lokiego :) Bo facet musi być wielki, długowłosy i często krwawić – w takim facecie można się zakochać bez pamięci, tylko że z takim żyć nie sposób i dobrze, że takiego nigdy nie spotkałam, bo serce byłoby złamane dożywotnio ;)



Daimon raczej brody nie posiadał, ale... Bez niej wyglądał jeszcze gorzej :-/ Sprawę by bardzo ułatwiło, gdyby mu nową twarz zrobić, ale sama niespecjalnie umiem, a fachowców boję się o cenę pytać... Cóż, chwilowo jeszcze się powygłupia tak nie-daimonową twarzą ;)


Salamandra chyba nie do końca jest zgodna z wizją autorki, ale lepszego pomysłu nie miałam.


Cudownie się złożyło, że mam gotową różową farbę, która idealnie się na blizny nadaje.


 

Z tatuażami trochę problem, bo nie ma zbyt dokładnych opisów, a przynajmniej nie chciało mi się po raz kolejny analizować jednego tomu, bo czytanie drugi raz w ciągu pół roku to zboczeństwo jak tomów ma się 4 ;) Tak więc trochę może przekoloryzowałam, ale miało mi się podobać nie? :)
Kiedyś jeszcze uszyję mu kaftan. Dobrze, że chłop już z gołą klatą nie lata, a tym bardziej bez spodni ;)

Aaaa no i jeszcze jestem w trakcie szycia jednej koszuli. Dobrze, że to prześcieradło jest takie duże ;)


2 komentarze:

  1. (...)bo czytanie drugi raz w ciągu pół roku to zboczeństwo(...) Chyba tylko tobie się tak wydaje ;)
    Gdy pierwszy raz przeczytałam "Siewcę Wiatru" to potem OD RAZU przeczytałam drugi raz... potem tylko wybrane fragmenty, a potem od początku do końca- dla utrwalenia ;)

    Blizna jest super! Tez mam taką "gaciową" farbę, muszę pokombinować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No weeeź... Tak wszystko od razu wyczytać? Coś na potem powinno zostać ;)

      Usuń