sobota, 13 kwietnia 2013

Torba rowerowa


Generalnie szyć nie umiem :) Ale po ostatniej analizie tego co robiłam, wyszło że uszyłam już całkiem sporo. No ale fachowcem dalej nie jestem i wykroje z Burdy zawierające więcej niż 2 kropki przerażają...
Bądź co bądź... W czwartek dokupiłam akcesoria do roweru – bagażnik i koszyk (jeszcze czekają mnie błotniki, ale to już ciężki temat, nie zaryzykuję tych z hipermarketu, bo mam duże prawdopodobieństwo, że do owego asortymentu i roweru, pasować nie będą). I od razu wymyśliłam, że koniecznie muszę mieć torbę do koszyka :) No bo jak to tak?! I już wczoraj po nocy zaczęłam kroić i co nieco łączyć, dzisiaj dokończyłam. I powiem wam, że jak na te moje nic nieumienie, wyszło idealnie :D Po wycięciu boczków je sobie tylko w koszyku poukładałam, zszyłam, przymierzyłam raz jeszcze, a potem to już leciałam do końca bez sprawdzania.
W środku zrobiłam dwie kieszenie. Jedna na czekoladę, batoniki itp.



Druga z zamkiem na portfel i dokumenty.



Jedna zawieszka, żeby przyczepić aparat.



Druga do odblasku.



Całość ściągana na sznureczek.



Po ściągnięciu prezentuje się tak:



Koszyk oczywiście też został upgrade’owany ;)



Stwierdziłam, że koronka w koszyku musi być i koniec. Nic to, że mój rower to najprawdziwszy MTB :) Boję się, że potem znajdę się na stronie głównej demotów, czy innych prześmiewczych portali, ale co mi tam :)

***
A ten przydaś przeleżał skitrany w pudełku gdzieś z 7 lat :)



I niechcący czyni moją torbę prawie jak ze sklepu, w którym teraz trzeba zostawić pół wypłaty chcąc sobie fajne butki kupić... Ten przydaś jest właśnie od półbutów, które kosztowały nie tak strasznie dużo jak teraz :)
A tu inne przydasie. Nic tylko sięgać co potrzeba ;)



Nie ukrywam, że zaoszczędzają one dużo kasy i nerwów w pasmanterii „ no że jak tego nie da się kupić?” ;)
Swoją drogą to tą torbą zaoszczędziłam przynajmniej stówkę... Hłe, hłe, hłe, co by se tu kupić? ;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz