środa, 10 września 2014

Duża Pani

Jednak mam chyba zbyt anarchistyczną duszę i wszelkie próby zmuszenia się do "na zamówienie" może od razu nie kończą się fiaskiem, ale na pewno dużym oporem przy robieniu TEGO ;) Swoje jednak plusy posiada to także, gdyż w chwili wielkiej niechęci mobilizuję się do wykonania tego, co chciałam dla siebie, ale mi się nie chciało, albo nie miałam pomysłu. Bardzo inspirująca męka ;) Maluję kolejną świętą Annę dla koleżanki. W sumie taką miniaturkę wobec tej Panienki ;) Wyszła tak przy okazji, bo farby na wierzchu... 


Ma prawie 30x50 cm wielkości. Zdjęcie trochę ciulowo wyszło, ale nijak lepiej nie wyjdzie - nie mam sprzętu, ani warunków. Postąpiłam bardzo nie z kanonem, bo Pneumatoforę chyba tradycyjnie maluje się w kolorze czerwonym i niebieskim. Ale ja potrzebowałam brązy do mojej kolekcji ;) Piorun we mnie - grzesznika nie strzelił w trakcie malowania, więc chyba nie przegięłam za bardzo ;)  Folii do złoceń nie polubię (za dużo prób - mierne efekty), chyba że będzie mi zależało na efekcie "panie, takie to stare, że wzięło i odpadło". Mąż zachwycony, ja myślę, ze mogłoby wyjść lepiej, ale nie ma co marudzić :)
Zdaje mi się, że skończę Annę i odpuszczam precyzyjne malowanie... Jadę sobie z cieniutką kreseczką, a tu SRU! kopniak prosto w pęcherz ;) I po idealnej kresce ;)

6 komentarzy:

  1. Oj Gniewka, powinnaś być dumna :) Wyszła przepięknie, w te oczy można patrzeć i patrzeć bez końca :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gniewka! Ty to tak się tu krygujesz! No przecież pięknie wyszło :) Gdyby mnie było stać, zamówiłabym sobie moją błogosławioną patronkę u Ciebie!

    OdpowiedzUsuń