Generalnie szyć nie umiem :) Ale po ostatniej analizie tego
co robiłam, wyszło że uszyłam już całkiem sporo. No ale fachowcem dalej nie
jestem i wykroje z Burdy zawierające więcej niż 2 kropki przerażają...
Bądź co bądź... W czwartek dokupiłam akcesoria do roweru –
bagażnik i koszyk (jeszcze czekają mnie błotniki, ale to już ciężki temat, nie
zaryzykuję tych z hipermarketu, bo mam duże prawdopodobieństwo, że do owego
asortymentu i roweru, pasować nie będą). I od razu wymyśliłam, że koniecznie
muszę mieć torbę do koszyka :) No bo jak to tak?! I już wczoraj po nocy
zaczęłam kroić i co nieco łączyć, dzisiaj dokończyłam. I powiem wam, że jak na
te moje nic nieumienie, wyszło idealnie :D Po wycięciu boczków je sobie tylko w
koszyku poukładałam, zszyłam, przymierzyłam raz jeszcze, a potem to już
leciałam do końca bez sprawdzania.
W środku zrobiłam dwie kieszenie. Jedna na czekoladę,
batoniki itp.
Druga z zamkiem na portfel i dokumenty.
Jedna zawieszka, żeby przyczepić aparat.
Druga do odblasku.
Całość ściągana na sznureczek.
Po ściągnięciu prezentuje się tak:
Koszyk oczywiście też został upgrade’owany ;)
Stwierdziłam, że koronka w koszyku musi być i koniec. Nic
to, że mój rower to najprawdziwszy MTB :) Boję się, że potem znajdę się na
stronie głównej demotów, czy innych prześmiewczych portali, ale co mi tam :)
***
A ten przydaś przeleżał skitrany w pudełku gdzieś z 7 lat :)
I niechcący czyni moją torbę prawie jak ze sklepu, w którym
teraz trzeba zostawić pół wypłaty chcąc sobie fajne butki kupić... Ten przydaś
jest właśnie od półbutów, które kosztowały nie tak strasznie dużo jak teraz :)
A tu inne przydasie. Nic tylko sięgać co potrzeba ;)
Nie ukrywam, że zaoszczędzają one dużo kasy i nerwów w
pasmanterii „ no że jak tego nie da się kupić?” ;)
Swoją drogą to tą torbą zaoszczędziłam przynajmniej
stówkę... Hłe, hłe, hłe, co by se tu kupić? ;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz