Jak dla mnie szycie koszuli to coś magicznego. Pierwsze
koszule dla męża jakie szyłam były wczesnośredniowieczne. Mam wrażenie, że w
nich można zakląć najwięcej miłości :) Nie wiem, czy inne dziewczyny też tak
mają, ale trochę mnie wzruszają przymiarki, noszenie. Ma „mnie” zawsze blisko
siebie. A że jeszcze lniana! :)
W szafie od sierpnia leżało trochę lnu – na uzupełnienie
mojej sukienki średniowiecznej, ale główna część okazała się zbyt badziewna,
żeby inwestować w nią czas na szycie. Tak wiec pomyślałam, że uszyję koszulę
mężowi :) Oczywiście było o jakieś 10-20 cm za mało niż w wykroju (nawet nie
mierzyłam, żeby się nie denerwować), przyłożyłam większe kawałki wykroju i
heja. Najwyżej... ;) No i potem przy rygielkach było trochę kombinacji, żeby w
ogóle były, ale się udało, ufff...
Generalnie koszula jest bajecznie prosta do uszycia, tylko
oczywiście opis z Burdy jest tak denny, że po 10 razy czytam, a potem i tak
siadam i składam sama, sprawdzając czy to o to chodzi ;)
Zaczęłam szyć w ostatnią niedzielę, bo oczywiście po
pocięciu lnu nie wytrzymałam, żeby kalkować drugi wykrój ;) Nie miałam
odpowiedniego koloru nici, ale nie szkodzi! Szary pasuje wręcz idealnie, czyli
„taką miałam wizję” ;)
Ostebnowałam trochę więcej brzegów niż trzeba było, ale tak
mi się to podoba, że nie mogłam się powstrzymać ;)
Nie wiem czemu stójka kołnierza zrobiła się za krótka i
musiałam się nakombinować ze zszywaniem, raz prułam, ale w końcu się udało i
jest dodatkowa zakładka :)
Guziki wygrzebałam z moich przydasiów – Boże, jak dobrze być
czasem chomikiem :D
Mąż się śmieje, że wyszła koszula całkiem jak dla wojsk
lotniczych i że by sam od wojaków załatwił :)
I wiecie co wam powiem? Z szyciem jest u mnie tak samo jak z
gotowaniem, a bardziej robieniem deserów – uwielbiam robić dla kogoś i patrzeć
jak się cieszy. Robienie dla mnie nie sprawia mi takiej frajdy...
Gniewka! Lniana koszula! Brawo! No to mąż dumny ma być ;)
OdpowiedzUsuńSzczęśliwy jak nie wiem co :)
UsuńNooooo to ja po nauki do Szanownej Koleżanki będę przychodzić :D
OdpowiedzUsuńA to ciekawe! A kto tu jest zawodową krawcową? :D
UsuńSuper koszula i najważniejsze, ze się podoba właścicielowi. Sama też kiedyś szyłam dla męża spodnie i koszule nawet jeszcze uchowały się niektóre z nich szyte w czasach kryzysu.
OdpowiedzUsuńKiedyś to były dobre materiały, że jeszcze żyją :)
UsuńBardzo zgrabnie wyszła ta koszula :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńGniewka, ta koszula wygląda całkiem nieźle :) RESPECT! Bo ja się ciągle czaję i czaję :)
OdpowiedzUsuńTo się nie czaj, tylko bierz do roboty! Łatwizna :D
UsuńWooow Gniewka, jestem pod wrażeniem! Koszula i w dodatku z lnu - super! Wygląda baaardzo profesjonalnie :D
OdpowiedzUsuńLen jest dla mnie czymś najfajniejszym na świecie ;) przynajmniej tym materiałowym... Dzięki za uznanie - maszyna wróci z naprawy to muszę się brać dalej do roboty! :)
Usuń