piątek, 26 kwietnia 2013

Fartuszek


Jako, że mój mąż gotuje i korzysta z fartucha (ja nie:) nie było opcji „koroneczka”. I jest prosty :D




Zasada „mówisz-masz”, a co. Raz na rok mogę pójść na kompromis ;) Ale kokardka być musi :D



Jednakże... Przeglądając aktualne „palce lizać” znalazłam fartuszek...



I chyba jak nie korzystam, tak w końcu skorzystam, bo nawet fajnie wyglądają, ale oczywiście sama se zrobię ;) tylko muszę pomyśleć jaki pasowałby do mnie najbardziej ;)

Do męża najbardziej pasuje taki, ze znacznikiem czystości – jak nie będzie widać łapki, znaczy że trzeba wyprać ;)

    

6 komentarzy:

  1. Gniewka :) Ale się postarałaś!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eeee, nie tak bardzo, do kuchni nie warto, bo się można podpalić! ;D

      Usuń
  2. Baaaardzo fajny :D żeby mój tak często bywał w kuchni jak Twój hehehe no ok przyznam się... nie wpuszczam go tam, bo sama uwielbiam gotować :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Ja trochę odwykłam od gotowania, bo on ma do tego lepszy tryb pracy od jakiś 2 lat. Mnie tylko desery kręcą ;)

      Usuń