niedziela, 6 kwietnia 2014

Ja nie wierzę...


Wstyd i sromota! Wiecie, że nie zrobiłam ani jednego zdjęcia? Pierwszy raz w życiu chyba! :D

W ten weekend oddelegowałam Męża do sprzedaży moich wytworów na Śniadaniu przy Błoniach z dziewczynami z Szczecin Szyje. Stwierdziłam, że ma mniejsze szanse na znalezienie wśród nich kochanki, niż na nieumyślne uszkodzenie dziecka w tak długim czasie pilnowania bez wsparcia ;)
I pierwszy raz w życiu nie na imprezie średniowiecznej, sprzedała się więcej niż 1 rzecz! :D 

zdjęcie Julki :)

Dziękuję ogromnie wszystkim Kupującym, gotówka leży schowana w kopercie, brakuje jeszcze duuużo, ale będę o Was zawsze ciepło myślała, kiedy będę przytulać mojego manekina krawieckiego ;) (o ile jakiejś dziury budżetowej wcześniej nimi nie zapcham ;)
Mąż szanowny mówi, że za tydzień jedzie do Gryfina na jarmark przy Placu Barnima. Gdyby ktoś miał  jeszcze ochotę na zające wielkanocne, skarpeciaki, albo torbę - zapraszam serdecznie :)

Relacja ze śniadania TUTAJ :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz