Potwierdza się moja zasada, żeby z czerwonego i pochodnych nie szyć... Patrzenie za długo wzmaga agresję ;) I nie da się temu dobrego zdjęcia zrobić. Przynajmniej nie moim aparatem.
Oto mój polarowy kocyk :)
Zapięcia na zatrzaski - nienawidzę tego cholerstwa! Ile mi się nitki nazrywa, grrrr...
Ozdobne guziki mają ze 30 lat. Może trochę mniej, ale pamiętam je od zawsze ze słoika mamy :)
Właścicielka chyba zadowolona :)
Wykrój pochodzi z Burdy dla dzieci 1/2013. Znaczy jego większość ;) W oryginale miał kołnierzyk, ja wolałam doszyć mu kaptur. Pochodzi on z innego numeru Burdy od jakiejś bluzy, ale nie wiem którego ;)
Bardzo udany egzemplarz!! :D a właścicielka uśmiech ma pierwsza klasa :D
OdpowiedzUsuńMi tam się kolor bardzo podoba i zupełnie nie budzi agresji ale to może dlatego że mój mąż w czerwieniach i pomarańczach często paraduje.
OdpowiedzUsuńŚliczny płaszczyk. Piękny kolor i pasuje do właścicielki. :)
OdpowiedzUsuńBardzo udany ten Twój "kocyk" ;) Potwierdzam robienie zdjęć takiego koloru to masakra i strasznie dużo kombinowania, by ostatecznie na zdjęciach wyglądał podobnie.
OdpowiedzUsuń