Więcej części nie będzie :) No chyba, że... W planach mam jeszcze pare udoskonaleń, ale to może kiedyś,
jak mi się będzie chciało... Chwilowo nie mam możliwość pozyskania zębatek, bo najmniejszy śrubokręt w domu okazał się za wielki do rozkręcenia zegarka... Ja nie wiem jak się to za dziecięcych czasów robiło, że nie miało się wcale śrubokręta, a zębatki były takie piękne, diamenciki tak różowe.. ;)
Chłop ten nie miał imienia od początku i wyglądał pedziowato. I chciałam go sprzedać...
Chłop ten dalej nie ma imienia, fryzurę dalej ma kiepskawą, a butów chyba się nie dorobi ;) Ale za to ciuchy - nieco lepiej :)
Zakup pudełeczka koraliczków - miedź, złoto, srebro - to najlepsza inwestycja koralikowa wszechczasów. A były jakoś tak droższe od tych zwykłych i nie byłam przekonana... Boskie guziki :>
Bransoletki są wynikiem upcyclingu (?) długopisów - zdjęłam wszelkie możliwe kółeczka jakie były w zasięgu ręki. Z długopisów reklamowych, ale cicho... Przecież działały ;)
A dziurki na plecach to moja duma :) Na początku miało ich nie być, ale jak już panna skrzydlata została ze skrzydłami, to czemu i nie chłopięcie? :)
Szczerze? Jak wpisałam w boga gugle "monster high steampunk", to mało z krzesła nie spadłam... Ale co tam. Ja na początku miniaturowej drogi szyciowej jestem i obiecuję że się poprawię ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz