Włóczki wszelkiego rodzaju to nie jest robota na lato. Jesień, zima, wczesna wiosna, ale nie lato :) Z drugiej strony widzę, że szycie jest na lato - chwilowo zapał mi odpuścił i zostały chyba ze 4 projekty przekalkowane, nie wycięte, ale może się jeszcze na nie rzucę :) Chwilowo nie ma kiedy...
Za to akcja "wykonczanie" idzie pomyślnie, bo wykonów mam już jedenaście, dwunasty w drodze ;) Na pierwszy rzut poszła włóczka Kent.
Z niej akurat wykonów mam 8, fajnie się robiło :) Jakoś 6 kłębuszków miałam, na sweter za mało, albo za dużo w zależności dla kogo ;)
To zrobiłam średniowieczne czapki - na następny sezon będą jak znalazł, coś trzeba porobić, póki jeszcze ma się choć chwilę czasu i trochę siły. A Me zazwyczaj usiądzie na bajkę, to parę rządków przybywa, w zależności czy bajka fajna, czy nie ;) Nie bójcie się, nie oglądamy cały dzień bajek, część powstała jak spała, albo bawiła się z kimś innym niż mamą ;)
Na moje wykony mam jeszcze jakieś Kotki, Kocurki, lny, mohery. Jakoś podobieram parami i może ciekawe wynalazki wyjdą :) Bo co z tego, że cały karton tego badziewia jest, jak jeśli chcę coś zrobić to tak czy siak nie ma z czego? No to won resztki, robić miejsce na coś nowego ;) Co się również szmat tyczy, muszę przebrać co ja tam w ogóle jeszcze mam i oddać jakiemuś innemu pasjonatowi szycia ;)
Tak, szycie jest na lato, wełniane prace na zimę - jak tylko zawiał pierwszy jesienny wiatr pomyślałam że pora się za druty złapać!
OdpowiedzUsuń