HUSQVARNA-VIKING E20
Ostatnio pisałam o problemach, ale jakąś opinię poza problemami można napisać, nie? ;)
Maszynę kupiłam właściwie tylko dla „CICHO”. No, może
jeszcze dla paru innych funkcji ;) Ale przy moim dziecku szyć w dzień się nie
da, a stary Łucznik za głośny na nocne wariacje... Początkowo myślałam o
komputerowych wypasach powyżej 1000 zł, ale po obejrzeniu mojego nabytku
stwierdziłam, że więcej to by było za dużo. Na Łuczniku przecież też miałam
więcej, a korzystałam tylko z ulubionych ściegów...
W obecnym stanie również wieczorami szyć się nie da, bo coś
się często Ssak nr 1 wybudza, mąż zazwyczaj wieczorami pracuje, a ktoś jej
pilnować i miziać musi… No ale cóż począć. Trzeba poczekać aż Ssaki dorosną ;)
Pierwsze wrażenie „o Boże... Ja się tego nie nauczę szybko”.
Mylne wrażenie, trzeba tylko usiąść z instrukcją i po kolei zrobić, i już się
pamięta :)
Stwierdzam jednak, że miłością mojego życia nie będzie – ot
trochę lepsza od Łucznika. Myślę o czymś innym, o tej pierwszej upatrzonej
wymarzonej, ale to musiałabym bank obrobić, wygrać w totka, czy jakiś inny cud
;) Ale za to jest baaardzo ładna :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz