wtorek, 5 sierpnia 2014

1. Wstęp do opinii o maszynach, czyli taki tam off-top, bo lubię sobie pogadać ;)

HUSQVARNA-VIKING E20

Ostatnio pisałam o problemach, ale jakąś opinię poza problemami można napisać, nie? ;)

Maszynę kupiłam właściwie tylko dla „CICHO”. No, może jeszcze dla paru innych funkcji ;) Ale przy moim dziecku szyć w dzień się nie da, a stary Łucznik za głośny na nocne wariacje... Początkowo myślałam o komputerowych wypasach powyżej 1000 zł, ale po obejrzeniu mojego nabytku stwierdziłam, że więcej to by było za dużo. Na Łuczniku przecież też miałam więcej, a korzystałam tylko z ulubionych ściegów...
W obecnym stanie również wieczorami szyć się nie da, bo coś się często Ssak nr 1 wybudza, mąż zazwyczaj wieczorami pracuje, a ktoś jej pilnować i miziać musi… No ale cóż począć. Trzeba poczekać aż Ssaki dorosną ;)

Pierwsze wrażenie „o Boże... Ja się tego nie nauczę szybko”. Mylne wrażenie, trzeba tylko usiąść z instrukcją i po kolei zrobić, i już się pamięta :)


Stwierdzam jednak, że miłością mojego życia nie będzie – ot trochę lepsza od Łucznika. Myślę o czymś innym, o tej pierwszej upatrzonej wymarzonej, ale to musiałabym bank obrobić, wygrać w totka, czy jakiś inny cud ;) Ale za to jest baaardzo ładna :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz