Na pierwszy rzut oka – Jezu, znowu trzeba będzie się
wszystkiego od początku uczyć… Ale nie :)
Chyba jak już się obczai jedną nowoczesną maszynę to z kolejnymi nie ma problemu. Zwłaszcza, że ta jest taką dość uboższą opcją od E20. Nie, nie zmieniłam maszyny, wypożyczyłam ;)
Bo wg opisu jest to maszyna dla początkujących. No i jest :)
Trzeba by chyba nie mieć przynajmniej połowy mózgu, żeby osoba pierwszy raz do
niej siadająca i czytająca instrukcję sobie nie poradziła.
Przewaga nad E20? Ma fajne pokrętła, które łatwo chodzą… Nie
trzeba kręcić z boku tym małym pokrętełkiem od A do Q.
Płytka ściegowa fantastyczna – uwielbiam takie linie :)
Stopki do wymiany – łatwizna. Chodzi w miarę cicho, ale
moich kwalifikacji nie powinno się brać pod uwagę, bo maszyna dla mnie powinna
wydawać szum nie głośniejszy od pracującego komputera, nie wiem czy w ogóle są
takie maszyny ;)
Ilość ściegów wystarczająca.
Uwaga na trzpienie szpulek - system składany. Jak stoi wypakowana nie ma problemu, ale jak chowasz do kartonu... No zapomniało mi się, ale przynajmniej się nie złamały ;)
Nawlekanie nitki ze strzałkami...
Takie dziwne pudełko na akcesoria...
Ale za to wolne ramię przyjemnie kanciaste i dobrze rokujące do stolika powiększającego pole pracy ;)
Oczywiście chwytacz wahadłowy...
Zgrabna... ;)
Nieco mniejsza od E20.
Brakuje mi automatycznego nawlekania igły i obcinaczki nici
na obudowie. Ot takie niby niewiele znaczące gadżety, a jak się człowiek
przyzwyczaja ;)
Waży tylko 5,7 kg.
Na szczegółowe plusy i minusy miałam za mało czasu. Plusem jest 4stopniowe obszywanie dziurek - uratowało mnie, kiedy akurat szyłam na polarku. W ostateczności wyciągnęłabym Łucznika, ale jak już ta była pod ręką... ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz