wtorek, 5 sierpnia 2014

3. Juno od Janome

Na pierwszy rzut oka – Jezu, znowu trzeba będzie się wszystkiego od początku uczyć… Ale nie :)


Chyba jak już się obczai jedną nowoczesną maszynę to z kolejnymi nie ma problemu. Zwłaszcza, że ta jest taką dość uboższą opcją od E20. Nie, nie zmieniłam maszyny, wypożyczyłam ;)
Bo wg opisu jest to maszyna dla początkujących. No i jest :) Trzeba by chyba nie mieć przynajmniej połowy mózgu, żeby osoba pierwszy raz do niej siadająca i czytająca instrukcję sobie nie poradziła.
Przewaga nad E20? Ma fajne pokrętła, które łatwo chodzą… Nie trzeba kręcić z boku tym małym pokrętełkiem od A do Q.


Płytka ściegowa fantastyczna – uwielbiam takie linie :)


Stopki do wymiany – łatwizna. Chodzi w miarę cicho, ale moich kwalifikacji nie powinno się brać pod uwagę, bo maszyna dla mnie powinna wydawać szum nie głośniejszy od pracującego komputera, nie wiem czy w ogóle są takie maszyny ;)
Ilość ściegów wystarczająca.


Uwaga na trzpienie szpulek - system składany. Jak stoi wypakowana nie ma problemu, ale jak chowasz do kartonu... No zapomniało mi się, ale przynajmniej się nie złamały ;)



Nawlekanie nitki ze strzałkami...


Takie dziwne pudełko na akcesoria...


Ale za to wolne ramię przyjemnie kanciaste i dobrze rokujące do stolika powiększającego pole pracy ;)



Oczywiście chwytacz wahadłowy...


Zgrabna... ;)


Nieco mniejsza od E20.


Brakuje mi automatycznego nawlekania igły i obcinaczki nici na obudowie. Ot takie niby niewiele znaczące gadżety, a jak się człowiek przyzwyczaja ;)

Waży tylko 5,7 kg.

Na szczegółowe plusy i minusy miałam za mało czasu. Plusem jest 4stopniowe obszywanie dziurek - uratowało mnie, kiedy akurat szyłam na polarku. W ostateczności wyciągnęłabym Łucznika, ale jak już ta była pod ręką... ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz