W sumie przeżyła ze mną połowę mojego życia, więc czas najwyższy na emeryturę... Wymieniałam już pasek, bo się darł. Zaszywałam lamówki, bo się siepią...
Kolorowe tasiemki były TAAAAAKIE kolorowe, trochę im się zblakło...
Podszewka łatana na sto sposobów. Nie mieści teczki A4, ale to akurat nie jej wina, nie skurczyła się, tylko wynikła potrzeba noszenia czegoś takiego. Ledwo mieści asortyment higieny dziecięcej, że nawet nie ma mowy o wpakowaniu do niej miśków, które mój ssak kochany zaczyna ze sobą targać.
Tak więc wytargałam z czeluści szafy kawałek wełnianej spódnicy (reszta owej cudnej urody odzieży została przerobiona na kaptur średniowieczny i pewnie można go podziwiać gdzieś TU ;)
Stanowi on namiastkę mego ukochanego atrybutu, ale trzeba dorosnąć i przestać wyglądać jak dziad. Plan w głowie mam. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Bo raczej nie spodziewam się po sobie, żebym po prostu poszła tak zwyczajnie do sklepu i torbę sobie zakupiła ;) Choć może to jest element dorastania...
Też mam podobną torbę tylko ma kwiat na środku. Też ma sprane tasiemki. Też się siepie. Póki co chowam, udaję że jej nie widzę. Kiedyś wymyślę co z nią zrobić.
OdpowiedzUsuńJak uszyję to wywalę, zero zalegania, zero sentymentów ;)
UsuńAleż jesteś bezwzględna :D
UsuńTorby jeszcze nie uszyłam, ale w spadku dostałam inną. Już w śmietniku, bez zastanawiania się :>
UsuńPrzegapiłam poprzedni post. Wstyd. I poprzedni. I jeszcze wcześniejszy. Pokój jelonków bardzo mi się podoba! Mam już nawet pewien pomysł co jeszcze mogłoby się tam pojawić :) A swoją drogą mam podobną "szmatkę" wielką, na ścianę, wściekłe połączenie czarnego i żółtego, w celtycki wzór, ciekawe kiedy dzieciaki będą chciały zawiesić to u siebie...
OdpowiedzUsuńJa jestem na bieżąco, bo cię śledzę :> Na pomysły jestem otwarta, koncepcja nie do końca opracowana ;)
Usuń