W moim przypadku wychodzi tak, że co zrobię pierwsze jest
najlepsze :) Nie wiem jak ja to robię, bo przecież kolejne egzemplarze powinny
być lepsze… No cóż :)
Sweterek numer jeden. Poleciałam na wyczucie i wyszło fajnie
:)
Tył zapina się na dwa zatrzaski.
Drugi stwierdziłam, że skomplikuję i wrobię warkocze.
Łatwizna :)
Tylko, że zapomniałam o rozcięciu z tyłu i musiałam zszywać
na lalce ;)
Trzeci to kompletne nieporozumienie. Ale to, że mi się nie
podoba nie znaczy, że innym nie – mąż zachwycony.
Ale przynajmniej wiem, że nie lubię samych oczek prawych.
Teraz zasadzam się na sweterek dla córci, z takim czymś w
środku…
Śliczna sowa - po takiej wprawce w małych rozmiarach swetrów, ten dla córki pewnie pójdzie bezproblemowo.
OdpowiedzUsuńE, chyba się z motyką na słońce porwałam, zaczęłam robić, ale nie rozumiem opisu :(
UsuńJakie fajne "swterki"!!! No zajebiaszcze po prostu!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńŚwietne sweterki :) Ja uwielbiam swetry w każdym wydaniu, więc wszystkie mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńJa też lubię, dlatego z utęsknieniem czekam zimy ;)
Usuńświetne :D
OdpowiedzUsuńczekam na ten z sową :D