Fakt. Oboje z mężem mamy obsesję na koszule. Męskie
oczywiście :) Ma ich przynajmniej ze 30, albo więcej... Pogubiłam się, już nie
liczę :) Na szczęście jest to tania obsesja, bo świetne koszule kupujemy za 1zł
;) No na przykłada TA...
Miała być na moje heksagonki, bo te paski są tak
intrygujące... Ale przegrałam z jego rządzą i faktem iż rozmiar jest w sam raz,
że ma takie ładne „spinki” do mankietów... Tralala... No ale jakoś przełknę tą
żabę. Mam kolejne 3 :>
O tą błękitną jodełkę prawieśmy się pobili, na szczęście
jest na niego za wielka! :D Czyli dla mnie w sam raz. Na przeróbkę oczywiście
:) Do tej pory zrobiłam sobie tylko jedną przeróbkę – z jego koszuli
maturalnej, czy też studniówkowej... No bądź co bądź starej. Wyszła tunikowato,
trzeba będzie jeszcze zaszewki dorobić. Wtedy będzie sukienkowata ;) Jeff
będzie przerobiony na długi rękaw, względnie z marszczeniem na ramieniu, czyli
roboty niewiele, jodełka będzie na krótki rękaw, jakieś patki, nie wiem co tam
jeszcze wymyślę. O różowej nie myślałam jeszcze. Jeśli będę miała to
nieszczęście, że wrócę do normalnej pracy, to wrócę w bojówkach i koszulach, a
co :) W końcu trzeba sobie swój styl dopracować do końca, wiek do czegoś
zobowiązuje ;)
***
Kolejny temat, który w końcu ruszam, a trącam co jakiś czas
od wiosny, to płaszcz męski. Burda 3/2009, model 129.
Dzisiaj w końcu lekko
rozprasowałam materiał, jutro zacznę ciąć.
***
Kolejnej szmatki mam nie wiem, czy wystarczająco dużo, ale
będę się łudzić ;)
Tym razem Burda 8/2009, model 111.
Dobry był ten 2009 rok... Teraz dla jednego wykroju żal mi
wydawać 13 zł...
Oczywiście, żeby tego wszystkiego dokonać, eksportuję jutro
dziecię i męża do babci, bo inaczej nic nie zrobię.... Dzisiaj też ich
wyeksportowałam, taka piękna pogoda, niech się wietrzą – chałupę nieco
ogarnęłam, jutro będzie czas dla mnie :)
***
W bieżących działaniach mam również wielką torbę polówek do
pocięcia. Plan jest – jak wyjdzie to się pochwalę, jak nie to nawet nie
pytajcie ;) Na liście są m.in. lalki, ale przecież to oczywista oczywistość :)
Byle mi się teraz eksportowa pogoda nie popsuła, jak mnie taki zapał dopadł...
No zobaczymy...
***
A jak chodzi o heksagonki, to przez ostatnie 2 dni machnęłam
96 sztuk :) Koszula na krótki rękaw, rozmiar 14 ;) I tak sobie myślę, że projekt zawieszę - to nie jest wybitnie robota domowa, przynajmniej dla mnie. Jak oglądam film, to oglądam film i nie ma roboty. Tylko filmy oglądane po raz setny się do tego nadają, a ja chwilowo oglądam tylko te, co ich wcześniej nie widziałam... Tak więc chyba poczekam do następnych ciepłych dni, ale kto wie ;)
***
P.S. A jakiż ja sen dzisiaj piękny miałam! Przeprowadzaliśmy
się do mieszkania, w którym miałam mieć swoją pracownię... Kurcze... Chyba nie
w tym wcieleniu... Ale marzyć mogę :) I będę o właśnie tym mieszkaniu ze snu :)
W sumie fajnie masz, bo mojego Małżona to musiałabym pobić żeby ubrał koszulę ;)
OdpowiedzUsuńA kiedyś chciał "zabłysnąć" i znienacka ubrał się w ślubny gajer i na łóżku rozłożył. Chciał być romantyczny, a wyglądał jak trup na katafalku ;)
Snu o super zajebistym mieszkaniu, to już mnie nawet nie cieszą, a wkurzają. Ile można?!?
Lepszy trup na katafalku, niż w jakimś lateksie ;)
UsuńA sen się wyśni, oby :)
ech skąd ja znam sny o własnej pracowni, taaa i może jeszcze odpowiedniej szafie/regale, gdzie można wszystko "tematycznie" poukładać
OdpowiedzUsuń"w dupach się po przewracało" i tyle
Fakt, poprzewracało. Stół powinien wystarczyć i kartonik szmatek po sandałkach :>
UsuńAmbitne plany! Szacun za te 96 heksagonów w jeden dzień - ja ciachałam kwadraty, przez półtora dnia zrobiłam 400 i dostałam zakwasów w ręku od cięcia nożyczkami.
OdpowiedzUsuńJa mam kontuzję nadgarstka, ale od bujania dziecka ;) 400?! Hardcore! :D
Usuńuuuuuuu - ambitnie :)
OdpowiedzUsuń