Idzie jak krew z nosa... Bo najpierw mąż nie miał kiedy jej wyszykować, potem ja nie miałam kiedy jej pomalować, że o wykończeniu nie wspomnę... Ale w kocu się wzięłam i może jutro będzie skończona :)
Przy okazji malowania niechcący udało mi się takie coś machnąć...
Gdyby człowiek chciał zrobić coś tak idealnego, to ni hu hu by nie wyszło ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz