Shaun już od dawna siedzi w całości i ubrany. I dopiero wczoraj dorobił się twarzy :) A tak jakoś musi mnie natchnąć...
Pożyczył czapkę póki co od męża, czeka na włosy :) I wiecie co? Nikt się nie musi poznać na moim talencie, nikt nie musi mnie doceniać i nie muszę nic na tym zarabiać - przytulenie się do takiej przytulanki - bezcenne, sama sobie radość niesamowitą sprawiłam :)
Włosy mu urosną - będzie sesja. Ale to już chyba bliżej zielonych listków na drzewach ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz