Mam kryzys... Przejawiający się głównie tym, że lista „do
zrobienia” wydłuża się znacznie przez przeglądanie linków z ulubionych stron, a
ja sama nic nie robię... Przyzwyczaiłam się, że w łikend muszę przespać
przynajmniej jeden dzień dopóki sama się nie obudzę. A nawet jak się obudzę
wcześnie to jest dobrze. Kiedy o tej samej porze zrobi mi to budzik, kolejny
tydzień jest przerypany i baterie starczają do środy...
Niby ostatni łikend był fajny. Pokolorowałam moje towary
szczecińskie :)
Przejechaliśmy się na wycieczkę tylko 50 km od domu. Ale
wyspać się nie wyspałam... W tym tygodniu liczę na niedzielę, sobota odpada –
trza iść krew oddać :) A potem przymusowa wycieczka w teściowej rodzinne
strony, ble...
No ale dość pitolenia:) Do zrobienia po pierwsze jest
dziadówa z byle jakim zdobieniem, klasyczna i biała. Druga dziadówa małej
objętości z płaszcza przeciwdeszczowego do upychania w torebce. I trzecia dziadówa
wysokiej jakości :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz