Szczerze, to nie pamiętam, czy kiedyś się za swoje dzieła
wstydziłam... Ale teraz tak:( Popełniłam cuś takiego...
50 razy tekst sobie przypominałam (zwłaszcza, że piosenkę
znam na pamięć)...
50 razy czytałam, czy na pewno dobrze...
I i tak się pomyliłam...
Sens się niewiele zmienia, ale czuję ból istnienia, bo to dostali
znajomi na 10 rocznicę ślubu i dopiero u nich się skapnęłam, że coś jest nie
tak... Wstyd i sromota...
Piosenka sztandarowa dla związku:) Swoją drogą, to kiedyś
się z mężem pokłóciłam, wsiedliśmy do samochodu i to była pierwsza piosenka po
włączeniu radia, nie wiem czy się skapnął, ale znak... Jak nic :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz