Pewnie gdyby mąż mi nie kupił dużego koszyka, który już miał
wkład i trzeba było nowy szyć, to ten nie doczekałby się ubranka :)
Ale się zmotywowałam i uszyłam. Z poszewki na poduszkę,
która ma prawdopodobnie lat więcej niż ja, a jakościowo jest 100 razy lepsza od
nowego lnu, kwiaty w ogóle nie sprane.
To były czasy, kiedy stawiano na jakość, a nie ilość...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz