Dawno, dawno temu, za górami za lasami ;) czyli kiedyś
potrafiłam rysować, potem przestałam... Bo trochę nie było warunków, bo się nie
chciało, ręka odwykła. Ale 4 segregatory bazgrołów zostały :) Niektóre lepsze,
inne gorsze – w sumie nic odkrywczego, co by kto inny nie namalował, nie ma
czym się chwalić. Jedne obrazki miały znaczenie, inne nie. Jedni bohaterowie
mieli swoją historię, inni to tylko artystyczna zachciewajka.
Ten obrazek ma swoją historię, albo raczej jego bohater ;)
Artur, eksdemon i bez wdawania się w szczegóły :) Piszę o
nim książkę i jeśli kiedykolwiek ją skończę i wydam to tylko i wyłącznie w
Fabryce Słów – ot taka mała fanaberia... Lubię lalki, zwłaszcza te duże i
drogie, z żywicy (podejrzewam, że większość wie o co chodzi;), ale prędzej
chyba piekło zamarznie niż mnie będzie na nią stać... Więc skoro nie można mieć
tego czego się chce, to można zastąpić to trochę innymi sposobami ;)
Ma 70 cm wzrostu, glanowate buty na klamerki ze sztucznej
skóry, wisiorek który tylko koło srebra leżał, dżinsy bez kieszeni i ciągle nie
mam czasu uszyć mu koszuli, ale dobrze, że chociaż włosy ma ;) Wszystkie
szmacianki oddałabym po krótszym lub dłuższym zastanowieniu, ale Artur zostaje
na zawsze...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz